

Diabeł
Diabeł istnieje dziś tak samo jak w przeszłości. Nadal kusi człowieka do grzechu. Postawa wyznawcy Chrystusa w konfrontacji z szatanem musi zatem być uważna i silna. Nikomu nie może być obojętna kwestia istnienia szatana. Jak się wydaje, w mentalności współczesnych ludzi szatan odpływa w sferę mitologii i folkloru. Baudelaire słusznie stwierdza, że „Majstersztykiem szatana w nowoczesności” jest przekonanie ludzi o swoim nieistnieniu. Dla wielu zatem nie jest łatwe wyobrazić sobie niedawne pojawienia się szatana, przybywającego wprost z piekła aby walczyć z Ojcem Pio. Walki te miały czasem całkiem krwawy charakter, jak opisane jest to w wielu listach które Ojciec Pio wysłał do swoich Ojców Duchowych.
Jeden z pierwszych przypadków kontaktu Ojca Pio z tym księciem zła zdarzył się w roku 1906. Pewnej nocy Ojciec Pio wrócił do konwentu Św. Elia del Panisi i nie mógł zasnąć ze względu na niezwykły letni upał. Usłyszawszy czyjeś kroki dochodzące z pobliskiego pokoju, pomyślał: “Chyba brat Anastasio również nie może zasnąć”. Pomyślał aby zawołać do niego i zaprosić go na pogawędkę. Podszedł do okna i chciał zawołać, lecz nie mógł wydobyć głosu. Na parapecie pobliskiego okna siedział pies monstrualnej wielkości. Ojciec Pio opowiadał później z przerażeniem w głosie: “Widziałem jak ogromny pies wszedł przez okno, a z pyska jego unosił się dym. Upadłem na łóżko, i usłyszałem głos z głębi psa: “to on, to ten.” Podczas gdy ciągle leżałem na łóżku, zwierzę skoczyło na parapet, stamtąd na dach, i znikło”. |
Diabeł atakował Ojca Pio licznymi kuszeniami. Również Ojciec Agostino potwierdził że diabeł ukazywał mu się pod różnymi postaciami. „Diabeł pojawiał się już to jako młode tańczące nago dziewczyny, już to jako krucyfiks, jako młody przyjaciel zakonników, jako Ojciec Duchowy, jako Ojciec Prowincjał, jako papież Pius X, Anioł Stróż, Św. Franciszek czy też jako Najświętsza Maria.” Diabeł objawiał się również w swoich okropnych postaciach w asyście armii duchów piekielnych. W innych przypadkach diabeł nachodzący Ojca Pio nie przybierał żadnej postaci. Męczył go ogłuszającym hałasem lub pokrywając plwocinami, itd. Ojciec Pio uwalniał się z tych opresji przywołując imię Jezusa. |
Walka Ojca Pio z szatanem stała się trudniejsza po tym jak Ojciec Pio uwalniać zaczął opętanych przez diabła. Ojciec Tarcisio z Cervinary mówił, że niejeden raz diabeł tuż przed opuszczeniem opętanego ciała krzyczał: „Ojcze Pio, przysparzasz nam więcej kłopotów niż Św. Michał” albo „Ojcze Pio, zostawimy cię w spokoju jeśli zaprzestaniesz wykradać nam te ciała”. |
Ojciec Pio opisywał te diabelskie napaści w wielu listach wysłanych do swoich Ojców Duchowych.
W jednym z listów do Ojca Agostino, datowanym 18 stycznia 1912 r., stwierdza: „Diabeł nie chce przegrać tej walki. Przybiera wiele postaci. Od szeregu dni pojawia się ze swymi braćmi uzbrojonymi w pałki i różne żelastwo. Jedna z trudności polega na tym, że oni pojawiają się w różnych przebraniach. Szereg razy wywlekali mnie z łóżka i wyciągali z sypialni. Ja jednak jestem cierpliwy i wiem, że Pan Jezus, Matka Boska, mój Anioł Stróż, Św. Józef i Św. Franciszek są zawsze przy mnie.” (PADRE PIO DA PIETRELCINA: Epistolario I° (1910-1922) a cura di Melchiorre da Pobladura e Alessandro da Ripabottoni - Edizioni "Padre Pio da Pietrelcina" Convento S.Maria delle Grazie San Giovanni Rotondo - FG) |
(List do Ojca Augustyna z 5. listopada, 1912 r.) „Drogi Ojcze, jest to, za sprawą łaski bożej, mój drugi list do Ciebie i będzie podobny do pierwszego. Jestem pewien, iż Ojciec Ewangelista poinformował Cię już o wojnie, którą przeciw mnie wytoczyli nieczyści apostołowie, demony. Ojcze mój, oni nie są w stanie ze mną wygrać ze względu na mą lojalność. Muszę opisać Ci pułapki, które na mnie zastawili i pokusy, mające na celu zignorowanie Twych sugestii. Twoje listy wpływają na mnie kojąco i dziękuję Bogu, że jednocześnie ich zbijają z tropu. Nie jestem w stanie Ci opisać jak ostro jestem przez nich atakowany. Czasami zdaje mi się, że umrę. W sobotę myślałem, że naprawdę chcą mnie zabić – nie wiedziałem, którego świętego błagać o pomoc. Zwróciłem się do mojego anioła lecz on celowo się spóźniał. W końcu przyleciał do mnie śpiewając Bogu hymny swoim anielskim głosem. Wtedy zdarzyło się to, co zwykle: ostro zganiłem go za jego zwłokę, kiedy tak żarliwie wołałem go o pomoc. Aby go ukarać umyślnie nie stanąłem z nim twarzą w twarz, chcąc utrzymać go w dystansie. Biedak w końcu zwrócił moją uwagę swym płaczem i kiedy stanąłem blisko przed nim zrozumiałem, że chciał mnie przeprosić.” (PADRE PIO DA PIETRELCINA: Epistolario I° (1910-1922) a cura di Melchiorre da Pobladura e Alessandro da Ripabottoni - Edizioni "Padre Pio da Pietrelcina" Convento S.Maria delle Grazie San Giovanni Rotondo - FG) |
(List do Ojca Augustyna z 18 listopada, 1912 r.) „Wróg mnie nie opuszcza; atakuje mnie nieustannie. Próbuje zatruć moje życie swoimi piekielnymi zasadzkami. Jest na mnie zły, że Ci przekazuję te fakty i sugeruje, że powinienem je zatrzymać do własnej wiadomości, jako moją i jego tajemnicę. Każe mi opisywać Ci tylko te miłe wizyty; mówi mi, że tylko takie opowieści sprawiają Ci przyjemność. Pastor został poinformowany o bitwie, którą toczę i jeśli chodzi o Twoje listy, zasugerował, żebym otwierał je tylko w jego obecności. Tak więc po przybyciu Twojego pierwszego listu udałem się do jego kancelarii aby tam go otworzyć. Ale kiedy tylko go otworzyłem, zobaczyliśmy razem z pastorem, że był cały zamazany tuszem. Czy była to zemsta diabła? Nie chce mi się wierzyć, iż wysłałbyś mi list w takim stanie, zwłaszcza że wiesz, że słabo widzę. Z początku nie mogliśmy przeczytać tego listu lecz później położyliśmy na nim krzyż i byliśmy w stanie przeczytać pewne fragmenty.” (PADRE PIO DA PIETRELCINA: Epistolario I° (1910-1922) a cura di Melchiorre da Pobladura e Alessandro da Ripabottoni - Edizioni "Padre Pio da Pietrelcina" Convento S.Maria delle Grazie San Giovanni Rotondo - FG) |
(List do Ojca Augustyna z 13 lutego, 1913 r.) „Minęły już dwadzieścia dwa dni od czasu, kiedy Jezus pozwolił aby diabły wyładowywały swą złość na mnie. Ojcze, całe moje ciało jest sine od nieustającego bicia naszych wrogów trwającego do dziś. Kilka razy zdarzyło się nawet, że zerwali ze mnie koszulę aby móc mnie bić po nagim ciele.” (PADRE PIO DA PIETRELCINA: Epistolario I° (1910-1922) a cura di Melchiorre da Pobladura e Alessandro da Ripabottoni - Edizioni "Padre Pio da Pietrelcina" Convento S.Maria delle Grazie San Giovanni Rotondo - FG) |
(List do Ojca Benedetto z 18 marca, 1913 r.) „Demony nie przestają mnie bić, ostatnio nawet zaczęli zwalać mnie z łóżka. Zdzierają ze mnie koszulę, żeby więcej bolało. Ale teraz się już ich nie boję. Wiem, że Jezus mnie kocha albowiem często podnosi mnie z ziemi i kładzie z powrotem na łóżku.” (PADRE PIO DA PIETRELCINA: Epistolario I° (1910-1922) a cura di Melchiorre da Pobladura e Alessandro da Ripabottoni - Edizioni "Padre Pio da Pietrelcina" Convento S.Maria delle Grazie San Giovanni Rotondo - FG) |
Szatan przekroczył wszelką miarę kiedy udał się do Ojca Pio podając się za pokutnika. Oto relacja zdarzeń Ojca Pio: „Pewnego dnia podczas prowadzenia spowiedzi podszedł do mojego konfesjonału mężczyzna. Był wysoki, przystojny, elegancko ubrany i wyrażał się w sposób miły i uprzejmy. Zaczął spowiadać się ze swoich grzechów, które były wszelkiego rodzaju: przeciw Bogu, przeciw człowiekowi i przeciw zasadom moralnym. Wszystkie jego grzechy były wstrętne. Byłem zdezorientowany tymi wszystkimi grzechami, o których mi opowiedział lecz odpowiedziałem mu słowem bożym, przykładem Kościoła i moralnością Świętych. Wtedy ten enigmatyczny pokutnik odpowiedział mi, podając uzasadnienia wszystkich swych grzechów, zawsze z tą samą zręcznością i grzecznością. Usprawiedliwił wszystkie grzechy, których się dopuścił przedstawiając je jako normalne i naturalne czyny ludzkości. Tak samo wytłumaczył się z ciężkich grzechów przeciw Bogu, Naszej Pani i Świętym ciągle używając znieważających, okrężnych argumentów. Postąpił tak nawet w obliczu najohydniejszych grzechów jakie mogłyby zrodzić się w głowie największego grzesznika. Zdumiały mnie jego odpowiedzi, podane w tak subtelny sposób i z taką złą wolą. Zastanawiałem się, kim też on może być. Z jakiego świata pochodzi? Próbowałem przyjrzeć mu się, aby móc cokolwiek wyczytać z jego twarzy. Jednocześnie koncentrowałem się nad każdym jego słowem, usiłując odgadnąć jego tożsamość. Nagle poprzez silne, jasne, wewnętrzne światło poznałem go. Silnym, nakazującym tonem powiedziałem do niego: „Powiedz «Niech żyje Chrystus, niech żyje Maria.»” Kiedy tylko wypowiedziałem te wspaniałe, potężne imiona, szatan natychmiast znikł w błysku ognia zostawiając po sobie straszliwy odór.” (Don Pierino, będący obecnym przy tym zdarzeniu, jest księdzem i jednym z synów kościoła Ojca Pio.) |
Brat Perino opowiada taką historię: “Pewnego dnia Ojciec Pio był w konfesjonale, za kotarą. Nie była one zaciągnięta do końca i mogłem go widzieć przez szparę. Kolejka mężczyzn ustawiła się z jednej strony, zgodnie z rezerwacjami. Z mojego miejsca, czytając brewiarz, spoglądałem na Ojca od czasu do czasu. W pewnej chwili bocznymi drzwiami wszedł do kościółka jakiś mężczyzna. Był przystojny, miał małe czarne oczy, ciemne, lekko szpakowate włosy, ubrany w czarną marynarkę i spodnie w paseczki. Nie zaintersował mnie szczególnie, więc nadal recytowałem brewiarz, ale jakiś wewnętrzny głos powiedział mi: „Przerwij i spójrz!” Spojrzałem w stronę Ojca Pio. Ów człowiek przechadzał się tam i z powrotem, a potem zatrzymał się na wprost przed konfesjonałem w momencie gdy poprzedni spowiadający się odszedł, i nie czekając na swoją kolej wtargnął do środka między zasłonami stając przed Ojcem Pio. Potem ów ciemnowłosy mężczyzna zniknął mi z oczu. Po kilku minutach ujrzałem go znowu, leżącego na podłodze w rozkroku. Na krześle w konfesjonale ujrzałem już nie Ojca Pio, ale Jezusa. Był młodym, przystojnym blondynem. Spoglądał na człowieka który upadł na podłogę. Potem zobaczyłem znowu Ojca Pio, wracającego aby zająć swoje miejsce. Jego postać zaczęła się łączyć z postacią Jezusa, i po chwili widziałem znów jedynie Ojca Pio. I zaraz usłyszałem jego głos, mówiący „No, pospieszcie się”. Nikt nie zauważył tego zdarzenia! Spowiedź postępowała dalej zgodnie z kolejnością. |
Il Diavolo
Il demonio esiste ed il suo ruolo attivo non appartiene al passato né puň essere recluso negli spazi della fantasia popolare. Il diavolo, infatti, continua ad indurre al peccato proprio oggi.
Per tale ragione l'atteggiamento del discepolo di Cristo di fronte a Satana deve essere di vigilanza e di lotta e non di indifferenza.
La mentalitŕ del nostro tempo purtroppo, ha relegato la figura del diavolo nella mitologia e nel folclore. Il Baudelaire affermava, giustamente che IL CAPOLAVORO DI SATANA, NELL'ERA MODERNA, E' DI NON FAR CREDERE NELLA SUA ESISTENZA. Di conseguenza non č facile immaginare che satana abbia dato prova della sua esistenza allorquando č stato costretto ad uscire allo scoperto per affrontare Padre Pio in "aspri combattimenti".
Tali battaglie, cosě come č riportato nella corrispondenza epistolare del venerato frate con i suoi direttori spirituali, erano dei veri e propri combattimenti all'ultimo sangue.
Uno dei primi contatti che Padre Pio ha avuto con il principe del male, risale al 1906 quando Padre Pio ritornň nel convento di Sant'Elia a Pianisi. Una notte d'estate non riusciva a prendere sonno per l'afa soffocante. Dalla stanza accanto gli arrivava il rumore del passo di un uomo che andava su e giů. "Il Povero Anastasio non puň dormire come me" penso Padre Pio. "Voglio chiamarlo almeno si discorre un pň ". Andň alla finestra e chiamň il compagno ma la voce gli restň strozzata in gola: sul davanzale della finestra vicina si affacciň un mostruoso cane. Cosě raccontava lo stesso Padre Pio: "dalla porta con terrore vidi entrare un grosso cane, dalla cui bocca usciva tanto fumo. Caddi riverso sul letto e udii che diceva: "č iss, č isso" - mentre ero in quella postura, vidi l'animalaccio spiccare un salto sul davanzale della finestra, da qui lanciarsi sul tetto di fronte, per poi sparire". |
Le tentazioni di satana miranti a far prevaricare il serafico padre si manifestavano in ogni modo. Il Padre Agostino ci confermava che satana appariva sotto le forme piů svariate: "sotto forma di giovinette ignude che lascivamente ballavano; in forma di crocifisso; sotto forma di un giovane amico dei frati; sotto forma del Padre Spirituale, o del Padre Provinciale; di quella di Papa Pio X e dell'Angelo Custode; di San Francesco; di Maria Santissima, ma anche nelle sue fattezze orribili, con un esercito di spiriti infernali. A volte non c'era nessuna apparizione ma il povero Padre veniva battuto a sangue, straziato con rumori assordanti, riempito di sputi ecc. . Egli riusciva a liberarsi da queste aggressioni invocando il nome di Gesů. |
Le lotte fra Padre Pio e Satana si inasprivano con la liberazione dei posseduti. Piů di una volta - raccontava Padre Tarcisio da Cervinara - prima di andare via da un corpo di un posseduto, il Maligno ha gridato: "Padre Pio ci dai piů fastidio tu che San Michele". Ed anche: "Padre Pio, non ci strappare le anime e noi non ti molesteremo". |
Ma vediamo come lo stesso Padre Pio descrive nelle lettere inviate ai suoi direttori spirituali, gli assalti di satana.
Lettera a padre Agostino, del 18 gennaio 1912 :"...Barbablů non si vuole dare per vinto. Ha preso quasi tutte le forme. Da vari giorni in qua mi viene a visitare assieme con altri suoi satelliti armati di bastoni e di ordigni di ferro e quello che č peggio, sotto le proprie forme. Chi sa quante volte mi ha gittato dal letto trascinandomi per la stanza. Ma pazienza! Gesů, la Mammina, l'Angioletto, San Giuseppe ed il padre San Francesco sono quasi sempre con me". (PADRE PIO DA PIETRELCINA: Epistolario I° (1910-1922) a cura di Melchiorre da Pobladura e Alessandro da Ripabottoni - Edizioni "Padre Pio da Pietrelcina" Convento S.Maria delle Grazie San Giovanni Rotondo - FG) |
Lettera a padre Agostino del 5 novembre 1912 "Babbo carissimo, anche questa seconda vostra lettera, per permissione di Dio, ha ottenuto la stessa sorte di quella precedente. Son certo che a quest'ora il padre Evangelista vi abbia giŕ tenuto informato della nuova fase di guerra che mi muovono quegl'impuri apostati. Costoro, babbo mio, non potendo vincere la mia costanza nel riferirvi le loro insidie, si sono appigliati a quest'altro estremo, vorrebbero indurmi nelle loro reti col privarmi dei vostri consigli, che voi mi venite suggerendo per mezzo delle vostre lettere, unico mio conforto; ed io a gloria di Dio ed a loro confusione lo sopporterň... - ...Non vi dico poi in che modo mi vanno percotendo quei disgraziati. Certe volte mi sento presso a morire. Sabato mi sembrň che mi volessero proprio finire, non sapevo piů a qual santo votarmi; mi rivolgo al mio angelo e dopo d'essersi fatto aspettare per un pezzo eccolo infine aleggiarmi intorno e con la sua angelica voce cantava inni alla divina Maestŕ. Successe una di quelle solite scenate; lo sgridai aspramente d'essersi fatto cosě lungamente aspettare, mentre io non avevo mancato di chiamarlo in mio soccorso; per castigo, non volevo guardarlo in viso, volevo allontanarmi, volevo sfuggirlo, ma egli poverino mi raggiunse quasi piangendo, mi acciuffa, finché sollevato lo sguardo, lo fissai in volto e lo trovai tutto dispiaciuto". PADRE PIO DA PIETRELCINA: Epistolario I° (1910-1922) a cura di Melchiorre da Pobladura e Alessandro da Ripabottoni - Edizioni "Padre Pio da Pietrelcina" Convento S.Maria delle Grazie San Giovanni Rotondo - FG) |
Lettera a padre Agostino del 18 novembre 1912 ..."il nemico non vuole quasi abbandonarmi piů, mi bussa continuamente. Egli cerca di avvelenarmi la vita con le sue infernali insidie. Si dispiace sommamente perché io ve le narro. Mi va suggerendo di tralasciare di narrarvi ciň che passa fra me e lui, e mi insinua di narrarvi piuttosto le buone visite; essendo, dice lui, le sole che possono piacervi ed edificare. - ...l'arciprete, reso consapevole della battaglia di quegl'impuri apostati, intorno a ciň che riguarda le vostre lettere, mi consigliň che alla prima vostra lettera che mi fosse pervenuta, l'andassi ad aprire da lui. Cosě feci nel ricevere la vostra ultima. Ma aperta che l'ebbimo la trovammo tutta imbrattata d'inchiostro. Sarŕ stata anche questa una vendetta di Barbablů? Non posso mai credere che cosě l'abbiate spedita, anche perché vi č nota la mia cecaggine. Le lettere scritte in principio sembrano illeggibili, ma dietro che vi ponemmo sopra il Crocifisso si fece un pň di luce tanto da potersi leggere, sebbene a stento..." PADRE PIO DA PIETRELCINA: Epistolario I° (1910-1922) a cura di Melchiorre da Pobladura e Alessandro da Ripabottoni - Edizioni "Padre Pio da Pietrelcina" Convento S.Maria delle Grazie San Giovanni Rotondo - FG) |
Lettera a padre Agostino del 13 febbraio 1913 ..."oramai sono sonati ventidue giorni continui che Gesů permette a costoro di sfogare la loro ira su di me. Il mio corpo, padre mio, č tutto ammaccato per le tante percosse che ha contato fino al presente per mano dei nostri nemici. Piů di una volta sono giunti a togliermi perfino la camicia e percuotermi in tale stato"... (PADRE PIO DA PIETRELCINA: Epistolario I° (1910-1922) a cura di Melchiorre da Pobladura e Alessandro da Ripabottoni - Edizioni "Padre Pio da Pietrelcina" Convento S.Maria delle Grazie San Giovanni Rotondo - FG) |
Lettera a padre Benedetto del 18 marzo 1913 ..."Quei cosacci non cessano di percuotermi e di sbalzarmi alle volta anche dal letto, giungendo fino a togliermi la camicia e percuotermi in tale stato. Ma oramai non mi fanno piů timore. Gesů č sempre amoroso verso di me, giungendo fin anche alle volte ad alzarmi da terra ed adagiarmi sul letto..." (PADRE PIO DA PIETRELCINA: Epistolario I° (1910-1922) a cura di Melchiorre da Pobladura e Alessandro da Ripabottoni - Edizioni "Padre Pio da Pietrelcina" Convento S.Maria delle Grazie San Giovanni Rotondo - FG) |
Satana oltrepassň tutti i limiti della provocazione presentandosi a Padre Pio sotto la veste di un penitente. Questa la testimonianza diretta di Padre Pio: "Una mattina, mentre stavo confessando gli uomini, mi si presenta un signore, alto, snello, vestito con una certa raffinatezza e dai modi garbati, gentili. Comincia a confessare i suoi peccati che erano di ogni genere: contro Dio, contro il prossimo, contro la morale. Tutti aberranti! Mi colpě una cosa. Per tutte le accuse, dopo la mia riprensione, fatta adducendo come prova la Parola di Dio, il Magistero della Chiesa, la morale dei Santi, l'enigmatico penitente controbatteva le mie parole giustificando, con estrema abilitŕ e ricercatissimo garbo, ogni genere di peccato svuotandolo di qualsiasi malizia e cercando allo stesso tempo di rendere normali, naturali, umanamente comprensibili tutti gli atti peccaminosi. E questo non solo per i peccati che erano raccapriccianti contro Dio, la Madonna, i Santi - che indicava con perifrasi irriverenti senza mai nominarli - ma anche per i peccati che erano moralmente tanto sporchi e rozzi da toccare il fondo della piů stomachevole cloaca. Le risposte che dava di volta in volta alle mie argomentazioni con abile sottigliezza ed ovattata malizia mi impressionavano. Tra me e me mi domandai: chi č costui? Da che mondo viene? Chi sarŕ mai? E cercavo di fissarlo bene in volto per leggere qualcosa tra le piaghe del suo viso. Nello stesso tempo aguzzavo le orecchie ad ogni sua parola in modo che nessuna di esse mi sfuggisse per soppesarle in tutta la loro portata. Ad un certo momento per una luce interiore vivida e fulgida percepii chiaramente chi era colui che mi stava dinanzi. Con tono deciso ed imperioso gli dissi: "di Viva Gesů, Viva Maria!" Appena pronunziati questi soavissimi e potentissimi nomi, Satana sparě all'istante in un guizzo di fuoco lasciando dietro di se un insopportabile irrespirabile fetore". |
Allo stesso episodio č probabilmente rapportabile la seguente testimonianza di don Pierino, un sacerdote figlio spirituale di Padre Pio: "Una mattina Padre Pio confessava, era riservato da due tende. Dal centro dove le tendine non combaciavano perfettamente, riuscivo a vedere Padre Pio. Gli uomini, seguendo le prenotazioni, erano disposti da un lato, tutti in fila indiana. Io dal posto dove mi trovavo, recitavo il Breviario e, a tratti, alzavo lo sguardo per vedere il Padre. Sotto lo stipite della porticina, a destra della Chiesetta, sbucň un uomo robusto, bello, dagli occhi piccoli e neri, capelli brizzolati, dalla giacca scura e pantaloni rigati. Volevo non distrarmi e continuare a recitare il breviario ma una voce interiore mi ingiunse: "Fermati e guarda!" Mi fermai ed osservai. Senza attendere il suo turno, dopo qualche passo avanti e indietro, quell'uomo si fermň proprio davanti alla congiuntura delle tendine e, mentre il penitente si alzava dall'inginocchiatoio per uscire dalle tende, si infilň subito fra di esse rimanendo diritto in piedi, davanti a Padre Pio, che, da quel momento, non riuscii piů a vedere. Dopo alcuni minuti, vidi ancora quell'uomo scomparire, a gambe divaricate, sotto il pavimento, mentre sulla sedia, dove era seduto il Padre, non vedevo piů Padre Pio, ma Gesů, giovane, biondo e bello, tirato un tantino all'indietro sulla spalliera della sedia, intento a guardare fisso quell'uomo che sprofondava giů. Vidi di nuovo il Padre che, venendo dall'alto, tornava a sedersi al suo posto, mentre le sue sembianze si fondevano con quelle di Gesů; Poi vidi solo il Padre seduto. E subito sentii il suo vocione: "Giovanotti, vi volete sbrigare?" Il fatto passň inosservato agli uomini che attendevano, i quali ripresero subito il turno. |
Padre Cipriano, č un frate cappuccino che esercita, tra le altre, le sacre funzioni di esorcista. All'epoca di Padre Pio era intento ad effettuare un esorcismo su una ragazza la quale durante gli esorcismi che si ripetevano su di lei, aveva manifestato quattro voci di quattro creature diverse. Padre Cipriano chiese consiglio a Padre Pio su come esorcizzare una donna posseduta da piů demoni ma Padre Pio fece sapere a Padre Cipriano che non si trattava di quattro demoni ma del Diavolo che si manifestava con quattro voci diverse. Nel corso dell'ultimo esorcismo Padre Cipriano istigň il Diavolo dicendogli: "Ah, volevi farmela brutto fetente...!" ed il Diavolo rispose "...che č la prima volta che senti dire che io sono bugiardo in natura?" |
Krzyż św. Benedykta
Moc Krzyża Świętego jest historyczną prawdą a zarazem dogmatem naszej religii. Skoro do tego znaku rzadko się uciekamy, nie możemy doznać zeń żadnej pomocy, ale jedynie przypisać sobie słabą wiarę.
Wstęp
Ponieważ otoczeni jesteśmy zewsząd niebezpieczeństwami zagrażającymi zarówno ciału jak i duszy, powinniśmy pójść za przykładem pierwszych chrześcijan uzbroić się w znak Krzyża. Niech się On znajduje w miastach, wsiach, domach i miejscach publicznych, na naszej piersi a przede wszystkim w sercu.
Krzyż Święty jest wpisany w medlik św. Benedykta. Jego skutki przejawiają się w uzdrowieniach cielesnych, łaskach duchowych, obronie przed złym duchem i w niebezpieczeństwach. Jednak skutki te nie są automatyczne! - Mowa tu o uzdolnieniu do przyjęcia Łaski Bożej, nie zaś o cudwonej, automatycznej "dystrybucji" łask.
Znaczenie liter na na medalu św. Benedykta
Litery znajdujące się pomiędzy ramionami Krzyża: C S P B oznaczają Crux sancti Patris Benedicti (Krzyż św. Ojca Benedykta). Na pniu Krzyża znajdujemy litery C S S M L - Crux sancta sit mihi lux (Krzyż Św. niech mi przyświeca). Na poprzecznych ramionach widzimy N D S M D Wyrażają one Non draca sit mihi dux (Niech szatan nie będzie mi przewodnikiem). Dookoła medalu znajduje się dłuższy napis Eius in obitu nro(nastra) praesentia muniamur (Niech Jego obecność broni nas w godzinę śmierci). Na drugiej stronie medalu wypisane są dookoła litery: V R S M S M V - Vade retro satana non suade mihi vana (Idź precz szatanie, nie nakłaniaj mnie do złego), S M Q L I V B - Sunt mala quse libas ipse venona bibas (złe rzeczy czynisz, pij sam swoją truciznę).
Zdania powyżej przytoczone pochodzą z ust św. Benedykta. Te w pierszym wierszu wypowiedział doznając silnej pokusy w czasie pobytu na pustyni w grocie, a czyniąc krzyż przy wypowiadaniu tych słów zwyciężył szatana. Drugie zdanie wypowiedział w chwili, gdy jego nieprzyjaciele podali mu zatruty napój. Gdy uczynił nad kielichem z trucizną znak Krzyża, ten zaraz pękł. Każdy noszący medalik powinien nauczyć się formuły wyrytej na medalu by w razie pokusy móc je wypowiedzieć czyniąc przy tym kciukiem mały znak krzyża na piersi. Kto zapomni tych słów, ten powinien uczynić znak kryża i wypowiedzieć: Vade retro satana (Idź precz szatanie) albo: Święty Benedykcie, broń mnie! Moc znaku Krzyża Św. jest dla szatana tak wielka i straszna, że stanowi dla niego niedostępną tarczę. Aprobata Kościoła wydana w Rzymie w 1857 roku potwierdza, iż używanie tego medalu poprzez pośrednictwo Św. Benedykta wyjednuje u Boga wiele łask.
Dookoła medalu znajduje się dłuższy napis, który przedstawia pierwsze święte imię Jezusa Chrystusa, wyrażone w monogramie: I.H.S. (Iesus Hominum Salvator - Jezus Zbawiciel Ludzi). Wiara i codzienne doświadczenie dostatecznie pouczają nas o wszechmocy tego Imienia.
Jak używać medalika św. Benedykta?
Medalik nie jest amuletem! Sam w sobie jest kawałkiem metalu. Aby dostąpić łask niezbędna jest silna wiara w Boga połączona z pobożnością, modlitwą i oddawaniem czci świętemu Benedyktowi. Wyryte na medalu znaki to pierwsze litery słów modlitwy. Odmawiać ją trzeba szcególnie w chwilach pokus. Żarliwe zwrócenie się ku Bogu wraz z wezwaniem św. Benedykta odsunie od nas niebezpieczeństwa duchowe. Medalik św. Benedykta powinien być poświęcony przez benedyktyna wedle stosownych zaleceń.
Modlitwa
Święty ojcze Benedykcie,
możny cudotwórco i miłosierny opiekunie potrzebujących,
błagamy Cię pokornie, wstaw się za nami do Boga
i uproś nam łaskę ... na której nam tak bardzo zależy
przez Chrystusa Pana naszego. Amen.



