top of page

Ojciec Pio i Jan Paweł II Email

Był rok 1974. Kardynał Karol Wojtyła, arcybiskup Krakowa, uczestniczył w Rzymie w Synodzie Biskupów na temat ewangelizacji w świecie współczesnym. Po skończonych pracach, w towarzystwie biskupa Andrzeja Marii Deskura i sześciu polskich księży, wybrał się do San Giovanni Rotondo. Na wzgórze Gargano dotarli 1 listopada wieczorem. To właśnie tutaj, w mieście Ojca Pio, przyszły Papież chciał obchodzić 28 rocznicę swoich święceń kapłańskich.

2 listopada rano wszyscy księża-pielgrzymi odprawili Mszę Świętą w krypcie i w dużym kościele, następnie odwiedzili klasztor i miejsca związane z Ojcem Pio: cele, refektarz, werandę, chór zakonny, kaplicę, stary kościół, korytarze. 3 listopada sprawowali Mszę w starym kościele, przy ołtarzu, przy którym Najświętszą Ofiarę przez wiele lat sprawował Ojciec Pio.

Podczas homilii kardynał Wojtyła po raz pierwszy powiedział o swoim osobistym spotkaniu ze Stygmatykiem: „Ten stary kościół pozostanie dla mnie miejscem spotkania ze Sługą Bożym Ojcem Pio. Po prawie 27 latach wciąż mam przed oczami jego osobę, jego obecność, jego słowa, Mszę Świętą odprawianą przez niego przy bocznym ołtarzu św. Franciszka, ten konfesjonał, gdzie udawał się spowiadać kobiety, zakrystię, ołtarz główny, gdzie teraz się znajdujemy. Wszystko to skłania mnie do refleksji, by lepiej zrozumieć zdanie, które jest myślą centralną dzisiejszej liturgii, zaczerpniętej z uroczystości Wszystkich Świętych: „Chwałą Boga jest człowiek żyjący”. Po prawie 27 latach widzę jak ta prawda, „chwałą Boga jest człowiek żyjący”, wcieliła się w człowieka”.

Czytając dziś te słowa, chciałoby się wypowiedzieć je jeszcze raz, tym razem odnosząc je do Sługi Bożego Jana Pawła II. Również dziś widzimy jak ta prawda, „chwałą Boga jest człowiek żyjący”, wcieliła się w człowieka. I z perspektywy dnia dzisiejszego w tych krótkich epizodach „spotkań” Ojca Pio i Jana Pawła II możemy rozważać delikatną, osobistą, ale też niezaprzeczalnie wymowną tajemnicę obcowania świętych, dla których granica grobu nie ma znaczenia, dla których życie i śmierć to tylko różne imiona jedynego i prawdziwego Życia.

Pierwsze spotkanie z Ojcem Pio, o którym kardynał Wojtyła mówił 3 listopada 1974 roku, miało miejsce wiosną 1947 roku. Ksiądz Karol Wojtyła był wtedy młodym kapłanem. Wyświęcony pierwszego listopada 1946 roku, miesiąc później opuścił Polskę i przeniósł się do Rzymu, gdzie podjął studia licencjackie i doktoranckie z teologii na Papieskim Uniwersytecie św. Tomasza z Akwinu. W czasie swego rzymskiego pobytu usłyszał o Ojcu Pio i w wolnym świątecznym czasie, po Wielkanocy, udał się do San Giovanni Rotondo. Ojca Pio spotkał dwukrotnie. Po raz pierwszy wieczorem, zaraz pierwszego dnia po przybyciu. I drugi raz rankiem dnia następnego, po Mszy sprawowanej przez Ojca Pio, kiedy księdza Karola, wyspowiadanego przez Kapucyna z Gargano, ujęła osobowość tego „spowiednika bardzo prostego, jasnego i zwięzłego”. Intensywne było także przeżycie Mszy Świętej sprawowanej przez Kapucyna. Karol Wojtyła zanotował, że w czasie celebracji Ojciec Pio „cierpiał fizycznie”.

Drogi dwóch wielkich świadków wiary spotkały się ponownie w roku 1962. Biskup Karol Wojtyła od kilku miesięcy był wikariuszem generalnym w Krakowie (po śmierci arcybiskupa Eugeniusza Baziaka). Od 11 października do 8 grudnia uczestniczył w pierwszej sesji Soboru Watykańskiego II. W tym czasie napisał dwa listy do Ojca Pio. Pierwszy, wysłany 17 listopada, zawierał prośbę o „modlitwę za pewną matkę czworga dzieci, która ma 40 lat, z Krakowa, z Polski, będącą w bardzo ciężkim zagrożeniu zdrowia i życia z powodu nowotworu: żeby Bóg przez wstawiennictwo Błogosławionej Dziewicy okazał miłosierdzie jej i jej rodzinie”.

Przekazicielem listu był Angelo Battisti, administrator Domu Ulgi w Cierpieniu, który pracował w Sekretariacie Stanu. To z jego słów wiemy o reakcji Ojca Pio. Kiedy przyszedł pierwszy list, Ojciec Pio poprosił o jego przeczytanie. Wysłuchał w ciszy krótkiej wiadomości napisanej po łacinie i powiedział: „Temu nie można powiedzieć nie!”. Następnie dodał: „Angelino, zachowaj ten list, ponieważ pewnego dnia stanie się bardzo ważny”.

Po upływie jedenastu dni, 28 listopada, przyszedł kolejny list od młodego biskupa Wojtyły, także z Rzymu, także za pośrednictwem Angela Battistiego: „Czcigodny Ojcze, owa kobieta mieszkająca w Krakowie, w Polsce, matka czworga dzieci, dnia 21 listopada, zanim poddała się operacji chirurgicznej, w jednej chwili odzyskała zdrowie. Dzięki Bogu i tobie Czcigodny Ojcze, w imieniu jej samej, męża i całej rodziny”.

Kolejny ślad duchowej więzi Jana Pawła II i Ojca Pio napotykamy w 1972 roku. 3 maja na Jasnej Górze odbywało się spotkanie Konferencji Episkopatu Polski, podczas którego biskupi polscy jednogłośnie zdecydowali się wysłać jedną z pierwszych próśb do papieża Pawła VI o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego Ojca Pio. Pierwszy pod listem podpisał się kardynał Stefan Wyszyński, prymas Polski. Drugi podpis należał do kardynała Karola Wojtyły, metropolity krakowskiego, później następowały podpisy innych z 43 biskupów i arcybiskupów. W treści listu znalazły się słowa, które z pewnością nie były obce przyszłemu następcy św. Piotra: „niektórzy z nas na własne oczy widzieli Ojca Pio i jego apostolat”.

Następny ślad to wspomniana już wizyta w San Giovanni Rotondo z okazji rocznicy święceń kapłańskich w 1974 roku. Cztery lata później kardynał Karol Wojtyła został wybrany papieżem i przybrał imię Jana Pawła II. Wśród ciekawostek publikowanych o nowym papieżu znalazła się i ta, ze szpalt dziennika „Corriere della Sera”, w której Vittorio Zucconi donosił z Krakowa, że w biurze arcybiskupa znaleziono wiele książek w języku włoskim, a pośród nich, co zaskakujące, „Epistolario” Ojca Pio, wydane w 1973 roku.

Wiedząc o nabożeństwie Jana Pawła II do Ojca Pio, wobec trudności, na jakie napotykało rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego Stygmatyka, 10 kwietnia 1980 roku arcybiskup Manfredonii zwrócił się do ojca świętego z prośbą o interwencję. Osobiste zainteresowanie tą sprawą papieża przyniosło efekt. Po niedługim czasie Kongregacja Nauki Wiary wydała decyzję nulla osta. Następnie przyszła też zgoda z Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych i proces mógł zostać otwarty 20 marca 1983 roku w San Giovanni Rotondo.

Jan Paweł II nie ograniczył się tylko do odblokowania sprawy procesu. Na dwa dni przed setną rocznicą urodzin Ojca Pio, 23 maja 1987 roku, po raz trzeci, a po raz pierwszy jako papież, przybył do San Giovanni Rotondo. Najpierw odprawił Mszę Świętą polową, następnie zatrzymał się w klasztorze, gdzie w dużym kościele przedstawił Ojca Pio jako przykład kapłaństwa. Potem zszedł do krypty i uklęknął przy grobie Brata Kapucyna, którego Kościół nie uznawał wówczas ani za świętego, ani błogosławionego, ani nawet czcigodnego. Po raz pierwszy następca św. Piotra zgiął kolana przed grobem Sługi Bożego jeszcze nie kanonizowanego. Papież trwał przez około 10 minut na modlitwie, trzymając rękę na wielkim bloku z szarego granitu. Ostatnim etapem wizyty był Dom Ulgi w Cierpieniu i wzruszające spotkanie z chorymi.

Duchowa więź Jana Pawła II i Ojca Pio znalazła swe ukoronowanie w wydarzeniach beatyfikacji (2 maja 1999 roku) i kanonizacji (16 czerwca 2002 roku) Stygmatyka z Gargano. Także w późniejszym okresie pozostała żywa i owocująca. Znamiennym tego dowodem może być choćby niebagatelny dar duchowy papieża dla pielgrzymów przybywających do grobu Ojca Pio: Penitencjaria Apostolska, na prośbę gwardiana klasztoru Matki Bożej Łaskawej, ojca Giammaria Cocomazziego, przyznała odpust zupełny każdemu, kto nawiedzi stary kościół klasztorny, „w dniu patronalnym tego kościoła (9 września); 23 września, we wspomnienie liturgiczne świętego Ojca Pio z Pietrelciny; raz w roku w dowolny dzień wybrany przez poszczególnego wiernego; zawsze, gdy z pobożnością wierni przybędą jako grupa pielgrzymów”. W działaniu ojca świętego jeszcze raz uwidoczniło się pragnienie, aby świętość Boga objawiona w pokornym Kapucynie z Gargano nieprzerwanie promieniowała na cały Kościół. Dla nas to pragnienie spełnia się podwójnie, ponieważ możemy być świadkami, jak świętość Boga promieniuje na świat przez przykład świętego Ojca Pio, i przez przykład Sługi Bożego Jana Pawła II. „Chwałą Boga jest człowiek żyjący!”

oprac. Tomasz Duszyc OFMCap

Nieznany list Karola Wojtyły do Ojca Pio Drukuj Email

Image W pierwszych dniach lutego 2008 obiegła świat informacja o odnalezieniu nieznanego listu biskupa Karola Wojtyły do Ojca Pio. Jako pierwszy sprawę opisał w miesięcznik „Servi della Sofferenza”, potem sprawę podjął ogólnowłoski dziennik „Il Giornale” oraz pozostałe media we Włoszech i za granicą, również w Polsce.

 

Jako pierwszy sprawę opisał w miesięczniku „Servi della Sofferenza” ks. Francesco Castelli, historyk Kościoła z Instytutu Nauk Religijnych w Taranto, współpracownik przy procesie beatyfikacyjnym Jana Pawła II.

Odnaleziony w kurii metropolitalnej w Krakowie dokument to kopia oryginału listu wysłanego z Rzymu.

 
 

Rzym, 14 grudnia 1963

 

Przewielebny Ojcze,

 

Wasza Wielebność z pewnością pamięta, że już kilka razy w przeszłości pozwalałem sobie prosić Ojca o modlitwę w przypadkach szczególnie trudnych i godnych uwagi. Chciałbym przede wszystkim szczególnie podziękować, również w imieniu samych zainteresowanych, za Ojca modlitwy w intencji pewnej kobiety, katolickiej lekarki, chorej na raka, oraz syna pewnego adwokata z Krakowa, ciężko chorego od urodzenia. Obie te osoby dzięki Bogu czują się już dobrze.

 

Pozwalam sobie ponadto, Czcigodny Ojcze, polecić Ojca modlitwom sparaliżowaną kobietę mieszkającą w mojej archidiecezji.

 

Równocześnie pozwalam sobie polecić Ojcu olbrzymie trudności duszpasterskie, jakie moja skromna osoba napotyka w obecnej sytuacji.

 

Korzystam z okazji, by ponownie zapewnić Ojca o mojej głębokiej czci, w której pragnę się utwierdzać.

 

Waszej Wielebności czciciel w Jezusie Chrystusie

 
+ Karol Wojtyła
Biskup tytularny Ombi
Wikariusz Kapitularny w Krakowie

 


<!--[if !supportLineBreakNewLine]--> <!--[endif]-->

 

Przytoczony list poszerza dotychczasową wiedzę o kontaktach przyszłego Papieża ze Stygmatykiem z Gargano. Wiadomo, że Karol Wojtyła odwiedził Ojca Pio w czasie swoich studiów w 1948 roku. Uczestniczył we Mszy Świętej odprawianej przez słynnego Kapucyna, wyspowiadał się u niego i zamienił z nim kilka słów. Spotkanie to „zapisało się głęboko w jego pamięci” – jak sam wspomniał w 2002 roku, a więc już po kanonizacji Ojca Pio, w piśmie wysłanym do gwardiana San Giovanni Rotondo.

 

Dowodem tego jest korespondencja, jaką po blisko piętnastu latach podjął młody biskup Wojtyła ze Stygmatykiem. Dotychczas znaliśmy jego dwa listy – oba przekazane przez zaprzyjaźnione osoby bezpośrednio Ojcu Pio. W pierwszym, z 17 listopada 1962 roku, prosił Zakonnika o modlitwę w intencji Wandy Półtawskiej, krakowskiej lekarki i matki czwórki dzieci, chorej na raka. Wiadomość o ciężkim stanie znajomej dotarła do biskupa Wojtyły, gdy uczestniczył w obradach Soboru Watykańskiego II. Powierzył jej zdrowie modlitwom Ojca Pio i – jak się wkrótce okazało – chora w niewytłumaczalny sposób wróciła do zdrowia tuż przed rozpoczęciem skomplikowanej i zagrażającej życiu operacji.

 

Drugi list, również znany i szeroko omawiany, został napisany po jedenastu dniach, 28 listopada 1962 roku. Wojtyła dziękuje za modlitwę i informuje Stygmatyka o odzyskanym przez chorą zdrowiu.

 

Z opublikowanego przed miesiącem trzeciego listu możemy wnioskować, że korespondencja pomiędzy biskupem z Krakowa a zakonnikiem z San Giovanni Rotondo była bardziej obfita. Wojtyła dziękuje bowiem Ojcu Pio nie tylko za modlitwę w intencji Wandy Półtawskiej, ale również uzdrowionego syna nieznanego nam bliżej krakowskiego adwokata. To znaczy, że istniał jeszcze co najmniej jeden list, w którym sprawę chorego dziecka biskup powierzał modlitwom Kapucyna. Być może były i inne, skoro w nowo odkrytym liście znajdujemy kolejną prośbę – tym razem wstawiennictwu Ojca Pio polecona została sparaliżowana kobieta. Najwyraźniej krakowski biskup przekonał się o niezwykłej sile jego modlitwy.

 
 

Osobista prośba
W korespondencji znajdujemy również prośbę wyjątkową – biskup Wojtyła poleca modlitwie Ojca Pio własną osobę, bo tak chyba należy rozumieć słowa o „olbrzymich trudnościach duszpasterskich, jakich doświadcza w obecnej sytuacji”.

 

Pisząc te słowa, Karol Wojtyła przeżywał szczególnie trudny okres, podobnie jak i diecezja, którą kierował. Po śmierci arcybiskupa Eugeniusza Baziaka funkcję administratora apostolskiego krakowskiego Kościoła powierzono czterdziestoletniemu biskupowi Wojtyle. Pełnił ją już półtora roku. Wyłonienie zgodnie z prawem kościelnym metropolity i ordynariusza napotykało na opór władz komunistycznych. Zresztą taka sytuacja ciągnęła się już ponad dziesięć lat. Diecezja od śmierci kard. Adama Sapiehy (1951 rok) pozbawiona była swego duszpasterza. Biskup Baziak przez lata musiał pełnić funkcję „tymczasową”. Był prześladowany przez komunistów, aresztowany i wydalony z terenu diecezji. Po odwilży w 1956 roku wrócił do Krakowa i podjął obowiązki, ale do porozumienia z władzami państwowymi i zatwierdzenia go na stanowisku metropolity doszło dopiero na początku 1962 roku. Jednak po trzech miesiącach nowo mianowany metropolita zmarł na atak serca i znów rozpoczął się trudny proces uzgadniania z rządem nazwisk kandydatów na jego następcę. Prymas Wyszyński przedstawiał władzom coraz to nowe nazwiska biskupów, ale ich kandydatury były odrzucane. Wydaje się, że właśnie to miał na myśli biskup wikariusz Wojtyła, pisząc o „ogromnych trudnościach w obecnej sytuacji”.

 

Modlitwy Ojca Pio także w tym przypadku okazały się skuteczne. Po dwóch tygodniach od wysłania listu problem metropolity krakowskiego został rozwiązany. Wiceminister Zenon Kliszko, najbliższy współpracownik Gomułki, zasugerował prymasowi Wyszyńskiemu, że władze państwowe zaakceptowałyby „człowieka dialogu, takiego jak ten młody biskup pomocniczy, którego nazwiska nie pamiętam, a z którym w dwa tygodnie rozwiązaliśmy sprawę seminarium krakowskiego”. I miał na myśli właśnie biskupa Wojtyłę, który doprowadził do zwrotu Kościołowi budynku seminarium przy ul. Wolskiej (dziś ul. Piłsudskiego), poprzez bezpośrednie negocjacje z I sekretarzem KW PZPR w Krakowie, Lucjanem Motyką, co bardzo zaimponowało partyjnym dygnitarzom.

 

Prymas zgodził się z tą sugestią i w ten sposób, przy mimowolnej pomocy komunistów, Karol Wojtyła został – 30 grudnia 1962 roku – arcybiskupem metropolitą krakowskim, potem kardynałem, a szesnaście lat później papieżem...

Ojciec Pio i Jan Paweł II Email

Był rok 1974. Kardynał Karol Wojtyła, arcybiskup Krakowa, uczestniczył w Rzymie w Synodzie Biskupów na temat ewangelizacji w świecie współczesnym. Po skończonych pracach, w towarzystwie biskupa Andrzeja Marii Deskura i sześciu polskich księży, wybrał się do San Giovanni Rotondo. Na wzgórze Gargano dotarli 1 listopada wieczorem. To właśnie tutaj, w mieście Ojca Pio, przyszły Papież chciał obchodzić 28 rocznicę swoich święceń kapłańskich.

2 listopada rano wszyscy księża-pielgrzymi odprawili Mszę Świętą w krypcie i w dużym kościele, następnie odwiedzili klasztor i miejsca związane z Ojcem Pio: cele, refektarz, werandę, chór zakonny, kaplicę, stary kościół, korytarze. 3 listopada sprawowali Mszę w starym kościele, przy ołtarzu, przy którym Najświętszą Ofiarę przez wiele lat sprawował Ojciec Pio.

Podczas homilii kardynał Wojtyła po raz pierwszy powiedział o swoim osobistym spotkaniu ze Stygmatykiem: „Ten stary kościół pozostanie dla mnie miejscem spotkania ze Sługą Bożym Ojcem Pio. Po prawie 27 latach wciąż mam przed oczami jego osobę, jego obecność, jego słowa, Mszę Świętą odprawianą przez niego przy bocznym ołtarzu św. Franciszka, ten konfesjonał, gdzie udawał się spowiadać kobiety, zakrystię, ołtarz główny, gdzie teraz się znajdujemy. Wszystko to skłania mnie do refleksji, by lepiej zrozumieć zdanie, które jest myślą centralną dzisiejszej liturgii, zaczerpniętej z uroczystości Wszystkich Świętych: „Chwałą Boga jest człowiek żyjący”. Po prawie 27 latach widzę jak ta prawda, „chwałą Boga jest człowiek żyjący”, wcieliła się w człowieka”.

Czytając dziś te słowa, chciałoby się wypowiedzieć je jeszcze raz, tym razem odnosząc je do Sługi Bożego Jana Pawła II. Również dziś widzimy jak ta prawda, „chwałą Boga jest człowiek żyjący”, wcieliła się w człowieka. I z perspektywy dnia dzisiejszego w tych krótkich epizodach „spotkań” Ojca Pio i Jana Pawła II możemy rozważać delikatną, osobistą, ale też niezaprzeczalnie wymowną tajemnicę obcowania świętych, dla których granica grobu nie ma znaczenia, dla których życie i śmierć to tylko różne imiona jedynego i prawdziwego Życia.

Pierwsze spotkanie z Ojcem Pio, o którym kardynał Wojtyła mówił 3 listopada 1974 roku, miało miejsce wiosną 1947 roku. Ksiądz Karol Wojtyła był wtedy młodym kapłanem. Wyświęcony pierwszego listopada 1946 roku, miesiąc później opuścił Polskę i przeniósł się do Rzymu, gdzie podjął studia licencjackie i doktoranckie z teologii na Papieskim Uniwersytecie św. Tomasza z Akwinu. W czasie swego rzymskiego pobytu usłyszał o Ojcu Pio i w wolnym świątecznym czasie, po Wielkanocy, udał się do San Giovanni Rotondo. Ojca Pio spotkał dwukrotnie. Po raz pierwszy wieczorem, zaraz pierwszego dnia po przybyciu. I drugi raz rankiem dnia następnego, po Mszy sprawowanej przez Ojca Pio, kiedy księdza Karola, wyspowiadanego przez Kapucyna z Gargano, ujęła osobowość tego „spowiednika bardzo prostego, jasnego i zwięzłego”. Intensywne było także przeżycie Mszy Świętej sprawowanej przez Kapucyna. Karol Wojtyła zanotował, że w czasie celebracji Ojciec Pio „cierpiał fizycznie”.

Drogi dwóch wielkich świadków wiary spotkały się ponownie w roku 1962. Biskup Karol Wojtyła od kilku miesięcy był wikariuszem generalnym w Krakowie (po śmierci arcybiskupa Eugeniusza Baziaka). Od 11 października do 8 grudnia uczestniczył w pierwszej sesji Soboru Watykańskiego II. W tym czasie napisał dwa listy do Ojca Pio. Pierwszy, wysłany 17 listopada, zawierał prośbę o „modlitwę za pewną matkę czworga dzieci, która ma 40 lat, z Krakowa, z Polski, będącą w bardzo ciężkim zagrożeniu zdrowia i życia z powodu nowotworu: żeby Bóg przez wstawiennictwo Błogosławionej Dziewicy okazał miłosierdzie jej i jej rodzinie”.

Przekazicielem listu był Angelo Battisti, administrator Domu Ulgi w Cierpieniu, który pracował w Sekretariacie Stanu. To z jego słów wiemy o reakcji Ojca Pio. Kiedy przyszedł pierwszy list, Ojciec Pio poprosił o jego przeczytanie. Wysłuchał w ciszy krótkiej wiadomości napisanej po łacinie i powiedział: „Temu nie można powiedzieć nie!”. Następnie dodał: „Angelino, zachowaj ten list, ponieważ pewnego dnia stanie się bardzo ważny”.

Po upływie jedenastu dni, 28 listopada, przyszedł kolejny list od młodego biskupa Wojtyły, także z Rzymu, także za pośrednictwem Angela Battistiego: „Czcigodny Ojcze, owa kobieta mieszkająca w Krakowie, w Polsce, matka czworga dzieci, dnia 21 listopada, zanim poddała się operacji chirurgicznej, w jednej chwili odzyskała zdrowie. Dzięki Bogu i tobie Czcigodny Ojcze, w imieniu jej samej, męża i całej rodziny”.

Kolejny ślad duchowej więzi Jana Pawła II i Ojca Pio napotykamy w 1972 roku. 3 maja na Jasnej Górze odbywało się spotkanie Konferencji Episkopatu Polski, podczas którego biskupi polscy jednogłośnie zdecydowali się wysłać jedną z pierwszych próśb do papieża Pawła VI o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego Ojca Pio. Pierwszy pod listem podpisał się kardynał Stefan Wyszyński, prymas Polski. Drugi podpis należał do kardynała Karola Wojtyły, metropolity krakowskiego, później następowały podpisy innych z 43 biskupów i arcybiskupów. W treści listu znalazły się słowa, które z pewnością nie były obce przyszłemu następcy św. Piotra: „niektórzy z nas na własne oczy widzieli Ojca Pio i jego apostolat”.

Następny ślad to wspomniana już wizyta w San Giovanni Rotondo z okazji rocznicy święceń kapłańskich w 1974 roku. Cztery lata później kardynał Karol Wojtyła został wybrany papieżem i przybrał imię Jana Pawła II. Wśród ciekawostek publikowanych o nowym papieżu znalazła się i ta, ze szpalt dziennika „Corriere della Sera”, w której Vittorio Zucconi donosił z Krakowa, że w biurze arcybiskupa znaleziono wiele książek w języku włoskim, a pośród nich, co zaskakujące, „Epistolario” Ojca Pio, wydane w 1973 roku.

Wiedząc o nabożeństwie Jana Pawła II do Ojca Pio, wobec trudności, na jakie napotykało rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego Stygmatyka, 10 kwietnia 1980 roku arcybiskup Manfredonii zwrócił się do ojca świętego z prośbą o interwencję. Osobiste zainteresowanie tą sprawą papieża przyniosło efekt. Po niedługim czasie Kongregacja Nauki Wiary wydała decyzję nulla osta. Następnie przyszła też zgoda z Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych i proces mógł zostać otwarty 20 marca 1983 roku w San Giovanni Rotondo.

Jan Paweł II nie ograniczył się tylko do odblokowania sprawy procesu. Na dwa dni przed setną rocznicą urodzin Ojca Pio, 23 maja 1987 roku, po raz trzeci, a po raz pierwszy jako papież, przybył do San Giovanni Rotondo. Najpierw odprawił Mszę Świętą polową, następnie zatrzymał się w klasztorze, gdzie w dużym kościele przedstawił Ojca Pio jako przykład kapłaństwa. Potem zszedł do krypty i uklęknął przy grobie Brata Kapucyna, którego Kościół nie uznawał wówczas ani za świętego, ani błogosławionego, ani nawet czcigodnego. Po raz pierwszy następca św. Piotra zgiął kolana przed grobem Sługi Bożego jeszcze nie kanonizowanego. Papież trwał przez około 10 minut na modlitwie, trzymając rękę na wielkim bloku z szarego granitu. Ostatnim etapem wizyty był Dom Ulgi w Cierpieniu i wzruszające spotkanie z chorymi.

Duchowa więź Jana Pawła II i Ojca Pio znalazła swe ukoronowanie w wydarzeniach beatyfikacji (2 maja 1999 roku) i kanonizacji (16 czerwca 2002 roku) Stygmatyka z Gargano. Także w późniejszym okresie pozostała żywa i owocująca. Znamiennym tego dowodem może być choćby niebagatelny dar duchowy papieża dla pielgrzymów przybywających do grobu Ojca Pio: Penitencjaria Apostolska, na prośbę gwardiana klasztoru Matki Bożej Łaskawej, ojca Giammaria Cocomazziego, przyznała odpust zupełny każdemu, kto nawiedzi stary kościół klasztorny, „w dniu patronalnym tego kościoła (9 września); 23 września, we wspomnienie liturgiczne świętego Ojca Pio z Pietrelciny; raz w roku w dowolny dzień wybrany przez poszczególnego wiernego; zawsze, gdy z pobożnością wierni przybędą jako grupa pielgrzymów”. W działaniu ojca świętego jeszcze raz uwidoczniło się pragnienie, aby świętość Boga objawiona w pokornym Kapucynie z Gargano nieprzerwanie promieniowała na cały Kościół. Dla nas to pragnienie spełnia się podwójnie, ponieważ możemy być świadkami, jak świętość Boga promieniuje na świat przez przykład świętego Ojca Pio, i przez przykład Sługi Bożego Jana Pawła II. „Chwałą Boga jest człowiek żyjący!”

oprac. Tomasz Duszyc OFMCap

Wszystkie prawa do stronki zastrzezone  autor Piotruś i Maria 2012-2013

  • s-facebook
  • c-youtube
  • S-Pinterest
bottom of page